"...zwłaszcza te w Bieszczadach..."
Witajcie... po świętach. Jeszcze przed jedna z duszyczek odwiedzających mój blog zadała pytanie, gdzie się podziały moje hafty? I wiecie co? Zasiała tęsknotę. Znów zapragnęłam zmierzyć się z igłą i muliną, poczuć pod palcami kanwę. A potem stopniowo patrzeć jak wyłania się z nich "coś".
Sięgnęłam po wzór uroczego aniołka Dimensions. Kiedyś, w zamierzchłych czasach miałam w planach wyhaftować całą kolekcję (jest ich chyba 8). Wyhaftowałam kilka, które rozpierzchły się po świecie, a w moim domostwie zostały dwa. W tym roku przez zasiane ziarnko tęsknoty przez jedną z Was (za co dziękuję ;)) dałam radę tylko jednemu. No ale i tak przybliża mnie to do posiadania kolekcji 8 już tylko za 5 lat :)
Wyhaftowany na plastikowej kanwie, podklejony filcem, ze złotym sznureczkiem by mógł zawisnąć np. na choince.
Aniołka posyłam na wyzwanie:
Szuflada 31.12
do zakochania!
OdpowiedzUsuńCudowny ten aniołek!!
OdpowiedzUsuńCudeńko !!!
OdpowiedzUsuńcudny aniołek :) czym podklejasz filc do kanwy pastikowej ?
OdpowiedzUsuńcuudność i słodycz! :)
OdpowiedzUsuńAniołek jest przeuroczy :)
OdpowiedzUsuńPrzecudny :) Uwielbiam anioły :)
OdpowiedzUsuńUroczy aniołek:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSłodki cherubinek :) Witam w wyzwaniu Szuflady!
OdpowiedzUsuńŚliczny aniołek :) Całą choinkę w takich słodziakach mieć .... marzenie :)
OdpowiedzUsuńŚliczny aniołeczek ! Dziękuję za udział w wyzwaniu Szuflady.
OdpowiedzUsuńWitam w Wyzwaniu Szuflady! Słodka praca <3
OdpowiedzUsuń