Witajcie niedzielnie.
Dziękuję Wam za odwiedziny, komentarze, za obecność. Wczoraj odbyło się kolejne nasze cykliczne już (jupi) spotkanko Sabatowe - zachęcam by zajrzeć na blog Marty - PaNaKo i Marty - Igła scrap - szersze relacje, co się działo :)
Dzisiejszy post - mój debiut :) jeśli macie wolne popołudnie to zapraszam do wspólnego tworzenia. Po pokazaniu mojego urlopowego dorobku otrzymałam wiele próśb o kurs na kwiatki. Szczerze miałam wiele wątpliwości, bo po pierwsze są one odtwórcze (o czym pisałam w poście kwiatkowym), po drugie sama dopiero debiutuję i nie uważam się za ekspertkę w temacie ręcznego robienia kwiatków. Trudno jednak jest przejść obok próśb obojętnie. Tak jak wspomniałam - dopiero zbieram doświadczenia, wiele z moich wątpliwości i umiejętności rozwiałam i zdobyłam właśnie od Marty, za co dziękuję, a Wam niosę kaganek oświaty :)
Za jakość zdjęć przepraszam - jednak przerosło mnie robienie zdjęć i kwiatka jednocześnie.
Dziś kursik na różę sote - nazwałam ją tak gdyż jest niecieniowana, po prostu surowa.
1. Narzędzia - dziurkacz - od razu zrobiłam zdjęcie z jakiej wielkości dziurkacza wychodzi jaki mniej więcej kwiatek - mój największy ma 5cm, potem 3,7 cm i ten mały 2,5cm. Mara (to czerwone) - może być podkładka pod mysz, karimata, podobno też sprawdza sie złożony koc (nie sprawdzałam), zakrzywiony widelec (patent Marty), ewentualnie łyżeczka, dłutko kulkowe (ewentualnie długopis z zaokrągloną końcówką), klej, wykałaczka, atomizerek z wodą (u mnie pojemnik po mgiełce do ciała), nożyczki. Do zrobienia tej konkretnej róży wykorzystałam papier w prążki o gramaturze 160.
2. Wycinamy kwiatki - średnio na zrobienie jednej róży potrzeba 5-6 płatków.
3. Każdy płatek nacinam
4. Tak wygląda nacięty komplet.
5. Psikam wodą, nadmiar ścieram ręcznikiem papierowym. Przed tym krokiem można kwiatka potuszować. I tu trzeba poczekać aż kwiatki przeschną.
6. Na przeschniętych kwiatkach widelcem (ewentualnie łyżeczką) od środka na zewnątrz robię prążki na płatkach na macie/karimacie/podkładce do myszy.
To jest moim zdaniem w przypadku róż akurat opcjonalne - niektóre robiłam w ten sposób, w innych ten krok pomijałam.
7. Każdy płatek odwijam na wykałaczce na zewnątrz - same musicie zdecydować ile Wam się podoba.
8. Gdy zawinę już wszystkie rogi, z jednego nie zawiniętego płatka odrywam 1/6, smaruję delikatnie klejem i... zawijam na wykałaczce.
8. Następnie odrywam 2 płatki, smaruję klejem i doklejam do tego zwiniętego. To będzie nasz środek róży.
9. Delikatnie tym płatkom dwóm odijam brzegi.
10. Wg schematu wyżej doklejam pozostałe 3 płatki z tego samego kwiatka. Mamy środek. Zostawiam aż trochę magic zwiąże.
11. Pozostałe płatki "dłutkuję" w środku - tak by się lekko zwinęły.
12. No i zaczynam kleić - najczęściej moje kwiatki miały 3 warstwy i środek, ale czasami konieczne jest dodanie warstwy 4, bo to jest losowe jak się uda ten kwiatek uformować. Wszystkie warstwy sklejam magickiem pośrodku.
13. Jeśli środek przesechł odcinam mu końcówkę. I wklejam do środka.
14. Tadam...
I to by było na tyle.
Mam nadzieję, że skorzystacie. Jeśli zdecydujecie się zrobić kwiatki na bazie tego kursu to wpadnijcie z powrotem do mnie na bloga i podajcie proszę link pod tym postem do Waszych kwiatuszków. Też chętnie zobaczę :))
Pozdrawiam niedzielnie i czekam na Wasze różyczki.
A i jeszcze rozstrzygnięcie mojego małego kwiatowego quizu - pierwsze róże jakie zrobiłam to były te zielone pistacjowe w II rzędzie. Misiówa podała prawidłową odpowiedź :)
Strony
▼
niedziela, 29 czerwca 2014
piątek, 27 czerwca 2014
Z sercem na ślub
Karteczka ślubna - z Mariankowym sercem, warstwowa, w subtelnych kolorach niebiesko-fioletowych. Między warstwami tiul.
środa, 25 czerwca 2014
Męskie klimaty
Witajcie już w środę :)
Zgodnie z tym, co przypuszczałam - powrót do pracy po urlopie nie pozostawił mi zbyt wiele czasu na przyjemności. Znów wpadłam w wir zawodowych obowiązków ;/
Dziś chciałabym Wam pokazać karteczkę na urodziny dla pewnego sympatycznego pana.
Zgodnie z tym, co przypuszczałam - powrót do pracy po urlopie nie pozostawił mi zbyt wiele czasu na przyjemności. Znów wpadłam w wir zawodowych obowiązków ;/
Dziś chciałabym Wam pokazać karteczkę na urodziny dla pewnego sympatycznego pana.
(grafika internet)
Kartkę posyłam na wyzwanie:
- TTCR 30.06
niedziela, 22 czerwca 2014
Dla dziewczynki
Witajcie niedzielnie :)
Dziękuję pięknie za wpisy pod moimi kwiatkami. Jak się okazuje mój mały quiz rozwiązała poprawnie jednak jedna osoba - faktycznie jako pierwsze postały pistacjowe róże - te większe.
Pojawiło się kilka pytań odnośnie produkcji kwiatków przeze mnie - nie jestem specem, dopiero się uczę, na wiele pytań jeszcze sama nie znam podpowiedzi, ale dla wszystkich zainteresowanych wstawię niebawem małe podpowiedzi od czego ja zaczynam :)
Dziś będzie w nieco innych klimatach. Dla dziewczynki - słodko, kolorowo i...
zresztą sami zobaczcie :)
Warstwowo...
Jak zobaczyłam tego konika wśród tekturek od razu skojarzył mi się z moim ulubionym bohaterem Kubusia Puchatka - czyli z Kłapouchym, stąd postanowiłam przyozdobić mu ogonek :)
Kartkę posyłam na wyzwania:
- PR SZOK 22.06
- CardMania Babies 27.06
- Card and Scrap 28.06
- 613Avenue 28.06
- Corrosive Challenge 4.07
- Suzy Bee`s 27.06
Dziękuję pięknie za wpisy pod moimi kwiatkami. Jak się okazuje mój mały quiz rozwiązała poprawnie jednak jedna osoba - faktycznie jako pierwsze postały pistacjowe róże - te większe.
Pojawiło się kilka pytań odnośnie produkcji kwiatków przeze mnie - nie jestem specem, dopiero się uczę, na wiele pytań jeszcze sama nie znam podpowiedzi, ale dla wszystkich zainteresowanych wstawię niebawem małe podpowiedzi od czego ja zaczynam :)
Dziś będzie w nieco innych klimatach. Dla dziewczynki - słodko, kolorowo i...
zresztą sami zobaczcie :)
Warstwowo...
Jak zobaczyłam tego konika wśród tekturek od razu skojarzył mi się z moim ulubionym bohaterem Kubusia Puchatka - czyli z Kłapouchym, stąd postanowiłam przyozdobić mu ogonek :)
Kartkę posyłam na wyzwania:
- PR SZOK 22.06
- Card and Scrap 28.06
- 613Avenue 28.06
- Corrosive Challenge 4.07
- Suzy Bee`s 27.06
piątek, 20 czerwca 2014
Po urlopowo, czyli co było większe od kosmetyczki
Nim odpowiem na pytanie postawione w tytule, chciałam Wam krótko, króciuteńko zdać relację z mojego małego urlopu :) Ogólnie wpis będzie długi, więc zróbcie sobie herbatkę, usiądzicie wygodnie i zostańcie tutaj chwilę :)
Te kilka urlopowych dni było mi już bardzo potrzebnych. Tej ciszy, spokoju, odpoczynku po prostu strasznie potrzebowałam. No i były góry :) Piękne, trochę początkowo zimne i smutne, zwiedzane we mgle i niemal zimowym stroju - 8-9 stopni w górach to ziąb. Na szczęście z dnia na dzień było już tylko lepiej i można było odsłonić trochę ciała by ujrzało słoneczne promienie. Efektem spacerowania po górach były oczywiście mega odciski, albo inaczej to już nie były odciski - to już była analiza co jest pod skórą właściwą człowieka ;) odsłonięcie ramionek, dekoltów itd zaowocowało nie czym innym jak foto uczuleniem - i pomyśleć filtr +50 stosuję. Ale i to nie zraziło mnie do napisania tego słowa: było CUDOWNIE :)
Górskie źródełko... z takiego woda smakuje najlepiej
Tam już byłam...
Jaś wędrowniczek, czyli przed szczytem muszę odpocząć :)
A tu coś innego niż wszędzie - szczyt ze szczytami innych gór :)
Klimczok - miejsce gdzie turyści przynoszą kamienie ze szczytów, na których byli - bardzo ładnie opisane, pogrupowane, ciekawa też lekcja geografii.
I takie kwiatki... w dość nietypowych wazonach
A tu spojrzenie z innej prespektywy :) do dziś nie wiem jak ja przeżyłam podróż tą kolejką ;) na nogach pierwszego dnia choć trudniej, dużo lepiej było zdobywać ten szczyt.
No a kiedy już buty obtarły, słońce spiekło nastał czas upragniony i wyczekiwany, by sprawdzić co przywiozłam ze sobą w plastikowym pojemniku większym od mojej kosmetyczki. W dodatku zawierał takie oto narzędzia zbrodni jak widelec aluminiowy mocno zagięty, łyżeczka do herbaty, gąbka do naczyń, wykałaczki, przekłuwacz, pęseta...
Część już się pewnie domyśla, co robiłam wieczorami :) W świecie kartkowych maniaczek nastał istny szał na kwiatki ręcznie robione :) zawsze chciałam takowe umieć robić. Nabyłam więc dziurkacze, zabrałam ze sobą sporo papieru (hihihi chyba ze 20 kolorów, a zaraz zobaczycie ile wykorzystałam ;P). Nie posiłkowłam się w trakcie robienia kwiatków żadnym kursem, ale przed wyjazdem obejrzałam kilka na blogach Ewy, Marty, czy innych blogach sklepowych.
No a teraz przedstawiam Wam mój kwiatowy haos.... zdjęć będzie dużo, oj dużo, bo to pierwsze kwiatki, to i radość duża :))
Można je pogrupować kolorami
Tu celowe zdjęcie dwóch róż robionych z tych samych płatków, a z różnej ilości - jak zmienia się kwiatek
Może pistacjowe?
A tu słodko róż :))
Zapchajdziurki :) - kwiatki które zmieszczą się wszędzie :)
Te wyglądają jak z lukru...
Na tych nędzne próby tuszowania - coś zawiodło - moja ręka, tusz? Tusz się nie rozmył po spryskaniu wodą :(
Kwiaty wiśni do zadań specjalnych
Maluszki
A tu cała różyczkowa "zajaweczka". I mały Quzik dla Was - bez nagrody w sumie,ale tak z ciekawości - wśród tych kwiatków jest też ten, od którego zaczęłam swoje kwiatkowanie w górach. Kto się podejmie i powie który to?? :))
A tu cały misz masz :) W sumie coś ok 70 sztuk :)
Nie obiecuję, że użyję ich w najbliższym czasie w swoich pracach :) Pewnie z czasem nabiera się wprawy, póki co zrobienie 4-5 kwiatków zajmowało mi prawie cały mecz ;P przez co "obejrzałam" prawie tydzień MŚ :))
I jeszcze coś :) Takie podsumowanie na koniec - najpierw chciałabym podziękować Marcie, za to że skutecznie zaraziła mnie kwiatkową robotą. Po drugie jeden rodzaj dziurkacza kwiatka daje tak wiele możliwości! A to z pewnością nie są wszystkie, jakie można wymyślić. Po trzecie - mogłabym te kwiatki robić i robić :) szkoda tylko że na co dzień tak niewiele wolnego czasu jest.
Kto dobrnął do końca?? Co napisałam na początku? Miałam 20 kolorów papierów! Zrobiłam kwiatki w 3 ;) reszta musi poczekać na inny urlop ;)
A teraz kto zgadnie która róża była pierwsza??
Te kilka urlopowych dni było mi już bardzo potrzebnych. Tej ciszy, spokoju, odpoczynku po prostu strasznie potrzebowałam. No i były góry :) Piękne, trochę początkowo zimne i smutne, zwiedzane we mgle i niemal zimowym stroju - 8-9 stopni w górach to ziąb. Na szczęście z dnia na dzień było już tylko lepiej i można było odsłonić trochę ciała by ujrzało słoneczne promienie. Efektem spacerowania po górach były oczywiście mega odciski, albo inaczej to już nie były odciski - to już była analiza co jest pod skórą właściwą człowieka ;) odsłonięcie ramionek, dekoltów itd zaowocowało nie czym innym jak foto uczuleniem - i pomyśleć filtr +50 stosuję. Ale i to nie zraziło mnie do napisania tego słowa: było CUDOWNIE :)
Górskie źródełko... z takiego woda smakuje najlepiej
Tam już byłam...
Jaś wędrowniczek, czyli przed szczytem muszę odpocząć :)
A tu coś innego niż wszędzie - szczyt ze szczytami innych gór :)
Klimczok - miejsce gdzie turyści przynoszą kamienie ze szczytów, na których byli - bardzo ładnie opisane, pogrupowane, ciekawa też lekcja geografii.
I takie kwiatki... w dość nietypowych wazonach
A tu spojrzenie z innej prespektywy :) do dziś nie wiem jak ja przeżyłam podróż tą kolejką ;) na nogach pierwszego dnia choć trudniej, dużo lepiej było zdobywać ten szczyt.
No a kiedy już buty obtarły, słońce spiekło nastał czas upragniony i wyczekiwany, by sprawdzić co przywiozłam ze sobą w plastikowym pojemniku większym od mojej kosmetyczki. W dodatku zawierał takie oto narzędzia zbrodni jak widelec aluminiowy mocno zagięty, łyżeczka do herbaty, gąbka do naczyń, wykałaczki, przekłuwacz, pęseta...
Część już się pewnie domyśla, co robiłam wieczorami :) W świecie kartkowych maniaczek nastał istny szał na kwiatki ręcznie robione :) zawsze chciałam takowe umieć robić. Nabyłam więc dziurkacze, zabrałam ze sobą sporo papieru (hihihi chyba ze 20 kolorów, a zaraz zobaczycie ile wykorzystałam ;P). Nie posiłkowłam się w trakcie robienia kwiatków żadnym kursem, ale przed wyjazdem obejrzałam kilka na blogach Ewy, Marty, czy innych blogach sklepowych.
No a teraz przedstawiam Wam mój kwiatowy haos.... zdjęć będzie dużo, oj dużo, bo to pierwsze kwiatki, to i radość duża :))
Można je pogrupować kolorami
Tu celowe zdjęcie dwóch róż robionych z tych samych płatków, a z różnej ilości - jak zmienia się kwiatek
Może pistacjowe?
A tu słodko róż :))
Zapchajdziurki :) - kwiatki które zmieszczą się wszędzie :)
Te wyglądają jak z lukru...
Na tych nędzne próby tuszowania - coś zawiodło - moja ręka, tusz? Tusz się nie rozmył po spryskaniu wodą :(
Kwiaty wiśni do zadań specjalnych
Maluszki
A tu cała różyczkowa "zajaweczka". I mały Quzik dla Was - bez nagrody w sumie,ale tak z ciekawości - wśród tych kwiatków jest też ten, od którego zaczęłam swoje kwiatkowanie w górach. Kto się podejmie i powie który to?? :))
A tu cały misz masz :) W sumie coś ok 70 sztuk :)
Nie obiecuję, że użyję ich w najbliższym czasie w swoich pracach :) Pewnie z czasem nabiera się wprawy, póki co zrobienie 4-5 kwiatków zajmowało mi prawie cały mecz ;P przez co "obejrzałam" prawie tydzień MŚ :))
I jeszcze coś :) Takie podsumowanie na koniec - najpierw chciałabym podziękować Marcie, za to że skutecznie zaraziła mnie kwiatkową robotą. Po drugie jeden rodzaj dziurkacza kwiatka daje tak wiele możliwości! A to z pewnością nie są wszystkie, jakie można wymyślić. Po trzecie - mogłabym te kwiatki robić i robić :) szkoda tylko że na co dzień tak niewiele wolnego czasu jest.
Kto dobrnął do końca?? Co napisałam na początku? Miałam 20 kolorów papierów! Zrobiłam kwiatki w 3 ;) reszta musi poczekać na inny urlop ;)
A teraz kto zgadnie która róża była pierwsza??